czyli podziękowania dla przewodnika,
którego dziadek był Austriakiem,
on sam urodził się, żył i studiował w Krakowie,
potem żył i studiował w Niemczech,
teraz mieszka w Katalonii,
a za kilka lat…?
Dziękuję Panu bardzo, Panie przewodniku,
za wolnej Katalonii historię w zarysie,
tolerancję dla nowych europejczyków,
którzy bliscy Polacos są tylko w zapisie.
Dziękuję za stolicę, bo żyje w człowieku
uwieczniona przez pryzmat tańczących obiektów,
znanych, prostych uliczek, po których od wieku
przechadza się jeden z wielkich architektów.
Dziękuję za zabytki florenckiej Girony,
za witraże katedry wzniesionej pod chmury,
ściany chłodem kojące, cierpliwe frontony,
które w jedną, złączyły trzy dawne kultury.
Dziękuję za odkrytą w Salvadorze Dali
uwolnienia przestrzennych pomysłów potrzebę,
za rozgrzane szaleństwem uczucie do Gali,
za twórczość, która odtąd będzie dla mnie chlebem.
I choć żalu iskierka na dnie serca drzemie,
że samotnie przeżyłem klasztorne wrażenia,
myślę że się spotkamy i ślę pozdrowienie
z podzięką za spełnione hiszpańskie marzenia.
Post scriptum
We wspomnieniach mych czasem pytanie się krząta.
Nie chcąc żeby było na wieki spuścizną,
proszę o odpowiedź, niech myśli posprzątam:
Który kraj tak naprawdę jest pana ojczyzną?
Warszawa lipiec 2004