Jakby z tysiąca baśni zielona kraina
zalana siecią jezior złączonych na wieki.
Pod modrymi falami milcząca głębina
obmywa wodnej faunie zmęczone powieki.
Od Warpun eldorado Mazur się zaczyna.
Skarbiec zamiast złotem wabi nurtem rzeki,
który rzeźbiąc koryto po krętych dolinach,
płynie wolno z osadą na Krutyń daleki.
Na straży przy brzegach cierpliwa dębina
roztacza długim cieniem ramiona opieki,
jak przewodnik w oddali, szary dym z komina
zaprasza na wieczerzę pod gwiezdne plandeki.
Wciąga jak narkotyk serdeczna gościna
w żeglarskich przystaniach bezkresnej pasieki.
Po trwaniu w nocnej ciszy flisacka rodzina
płynie dalej pokonać bezpieczne zasieki.
Woda między grądami puszczę w skos przecina,
tworząc kształty liter starożytnej greki,
na koniec rozlewiskiem w Bełdanach zapina
szlak „Pogody Ducha” – mazurskiej przesieki.
Warszawa czerwiec 2004