
Uśmiechnij twarz zmęczoną na kaprys pogody,
przegoń chmury kłębiaste wyszyte troskami,
zmyj mahoniu owocem krople srebrnej wody,
niech odpłyną w nieznane zapomnienia rzekami.
Zakola czarnej wody porosłe szuwarem,
rozmiękczą zmarzłej ziemi zagony obfite,
wyciszą rozszalałe rwącym nurtem fale,
gładko brzegu dosięgną wolności błękitem.
Wybiegnij na spotkanie w sukni nakrapianej,
depcząc świeżą trawę na łąkach zielonych.
Postrząsaj stopą bosą krople rosy szklanej,
by spłynęły z mych skroni szronem oprószonych.
Dzbanek z kawą zagwiżdże przy wspólnym śniadaniu,
przy wieczornej herbacie lasem wiatr powieje,
nowa aura przyniesie w tęczowym ubraniu
kolorową receptę na życia koleje.
Rawa Mazowiecka luty 2004