Wiersz przesłany Papieżowi Janowi Pawłowi II z okazji 80-tych urodzin
Warkocze życia wstęgą uczuć przeplatane.
Iskrą Stwórcy zdobione, która wielką mocą
przechyla szalę na swoją stronę.
On tylko, na drugą, dokłada odważniki.
Daleko, na horyzoncie statek, co u kresu sił
zawija do portu. Połamane maszty, barykady fal.
A jednak wygrał z Tą największą.
Spieniony warkocz przeżyć pozostawia za sobą.
W dzikość serca łagodność duszy zamieniona,
gromkiego śmiechu wokół lotna cisza.
Jak struny w warkocz poplątane w starym instrumencie,
jeden tylko dźwięk stłumiony wygrywają.
Przeszywający rozpaczą ryk lwa samotnika.
Odbite, głuche echo piasku na pustyni.
Wiatrem i cierniem plecione na grzywie warkocze żywiołów.
Zagubiony, dumny powraca do stada.
Z nieodkrytych głębin prawda ukryta wylewa się
na papier, sycąc spragnione natchnienia ciała.
W warkocze serca poezją wiązane,
przyspieszają rytm, łykając krople otuchy.
Zimą, chata samotna stoi pod lasem.
Z zaklętej mrozem podniebnej mansardy
długie warkocze sopli spływają do ziemi.
Ożywią schowane, zmarznięte przebiśniegi.
Miesiące, porami roku pomylone, umykają,
poszukują czasu straconego po rozstajnych drogach.
W koronach drzew sędziwych kosmki kwiecą się młode.
Tą samą ręką warkocze będą zaplatane.
Rawa Mazowiecka luty 1999