
Nie chcąc z życia mieć kalwarii
był posłuszny żonie Marii.
Kiedy jednak brał go gniew,
wtedy hardy był jak lew
i tygrysie ściskał szpony
za plecami swojej żony,
by za chwilę pod jej wzrokiem
stąpać obok grzecznym krokiem
i wyszeptać jak we śnie:
Ja nie chciałem – Maria – nieee…
Rawa Mazowiecka – czerwiec 2006