Powiedziała „gorzka” – pijąc czarną kawę,
„zbyt słodka”, dodała, gryząc białą bezę,
stare wino rozlała, nie chcący, na ławę
budząc fanaberii przypadków syntezę.
Krzesło było za twarde, pogniotło jej suknię,
do tego chybocące, z jedną krótszą nogą,
przy stoliku za głośno było absolutnie,
sufit zbyt się zlewał z błyszczącą podłogą.
Herbata zamiast kawy – mało kolorowa,
w lukrowanych pączkach za dużo nadzienia,
szampan w nowym kielichu za szybko parował,
kelner za uprzejmie zbierał zamówienia.
W taki sposób wywarła wrażenie fochami,
na mężu, który siedział niby stary piernik,
że pomyślał, iż lepiej skończyć z delicjami,
niż zabrać taką jeszcze kiedyś do cukierni.
Rawa Mazowiecka 11 października 2007