Jeśli kiedyś zechcecie chociaż raz mnie spotkać
by zapytać, bez zysku, o stan mojej doli,
to będziecie musieli łamigłówkom sprostać,
żeby próżne pragnienia zechcieć zadowolić.
Oczekiwał was będę z rękami pod głową,
zatopiony w zieleni gęstym oceanie,
lub w arenie zalanej falangą rockową,
lub w rozbitym gdzieś w CK indiańskim wigwamie.
I kiedy już nie będę mógł próśb waszych spełnić,
ciekaw jestem kto wtedy w mej łodzi się znajdzie,
chcąc wybranej załogi szereg uzupełnić,
ilu zechce mnie szukać, a ilu odnajdzie.
Rawa Mazowiecka – grudzień 2008