Z mgły się wyłaniał zapomnienia,
poza zasięgiem, ślepego na życzliwość, wzroku.
Krok po kroku.
Powoli wracał do kolebki,
z wypełnionej częstym błędem, strefy mroku.
Krok po kroku.
Zrzucał po drodze grzechów brzemię,
wstrzymując nurty gorzkich łez potoków.
Krok po kroku.
Z rozwagą dzielił zaufanie
na czułych szalach wagi z sumienia wyroków.
Krok po kroku.
Raz jeszcze ruszył na włóczęgę,
z nowym zastępem wiernych przy swym boku.
Krok po kroku.
Rawa Mazowiecka – wrzesień 2005