Dzisiaj kobierzec życzeń rozwijam przed wami,
utkany od pokoleń doświadczeń powojem,
przybrany z każdym krokiem złotymi myślami,
by stąpać po nim lekko przez padół we dwoje.
Krok pierwszy na dywanie odciśnijcie sami,
by obsiać marzeniami pola swe obficie.
Nie pozwólcie im nigdy zarosnąć chwastami
i spróbujcie marzenia zamienić na życie.
Przy następnym stąpnięciu weźcie z sobą wiosnę,
niech pilnuje ogniska by chłód nie zagościł,
by was deszczem nie zlały pragnienia zazdrosne,
lecz by serca do głębi przemokły z miłości.
Żeby miłość wam nigdy nie trzasnęła drzwiami,
byście byli silniejsi od fal przeznaczenia,
byście, ucząc się czerpać z miłości garściami,
nie musieli uczęszczać do szkoły cierpienia.
Zabierzcie wszystkie perły wyłowione z morza,
stawiając krok ostatni na miękkim poszyciu,
policzcie je, by w końcu odchodząc w przestworza,
nie żałować, że czegoś zabrakło wam w życiu.
Rawa Mazowiecka – czerwiec 2006