Patrząc w szybę pociągu nie chciała wierzyć, że
miesiąc minął tak szybko, jak szybko mknął TeGeVe.
W kasie bilet kupując, prosiła: „w dwie strony,
a czy w składzie odnajdę do szczęścia wagony”?
Był jeden, malusieńki, w nim jeden pasażer,
który także po szczęście wyruszał w wojaże.
Czekał na nią z bukietem miłości w ramionach
wierząc, że nieznajomą do niej wnet przekona.
Serca zabiły szybciej niż stukot kół w szynach,
złapała iskrę w dłonie zbłąkana dziewczyna.
A potem niczym wstęga, od słowa do słowa,
zaczęła wić się pełna tajemnic rozmowa.
Gdy nagle pociąg stanął wśród peronów alej,
ona rzekła wbrew sobie: „jadę z panem dalej”.
Trzymając się za dłonie pomknęli do baru,
wreszcie on ją zapytał po rumieńcach paru:
„czy zechcesz ze mną spędzić jedną noc w przedziale”?
„Pewnie” – odrzekła szybko, znów nie myśląc wcale.
Nad ranem czas – konduktor zdjął senną zasłonę,
a bilet, który oddał był już w jedną stronę.
I patrząc na szczęśliwców złączonych w ramionach,
rzekł: „bilet proszę schować podróż nie skończona”.
Warszawa – grudzień 2006